W lipcu 2022 roku spontanicznie spełniłam jedno ze swoich małych marzeń: przejechałam rowerem wzdłuż całego polskiego wybrzeża, od Obwodu Kaliningradzkiego do granicy z Niemcami w Świnoujściu. Wzdłuż polskiego Bałtyku prowadzi specjalna rowerowa trasa R10. Sporo o niej w internecie, głównie z perspektywy bardziej profesjonalnych rowerzystów. Jeśli chcecie zaś poznać perspektywę niemalże kompletnej amatorki, dowiedzieć się więcej ciekawostek, a może nawet zacząć planować taką podróż z pomocą wielu praktycznych informacji, to zapraszam do wpisu!
Trasa R10 wzdłuż Bałtyku
Czym jest trasa R10?
R10 to polski rowerowy szlak nadbałtycki. Prowadzi ze Świnoujścia do Elbląga, ale ma dwie odnogi – fragment prowadzący na Hel i fragment prowadzący wzdłuż Mierzei Wiślanej aż do granicy z obwodem Kaliningradzkim. Zatem aby przejechać wzdłuż całego polskiego wybrzeża trzeba „zaliczyć” obydwa te fragmenty – tymczasem sporo rowerzystów pokonuje tylko trasę ze Świnoujścia do Trójmiasta. Ja przejechałam wzdłuż całego polskiego Bałtyku i zdecydowanie polecam! Zwłaszcza, że te dwie odnogi to jedne z najciekawszych i najładniejszych fragmentów nadbałtyckiej trasy 😉
R10 jest częścią międzynarodowej trasy rowerowej EuroVelo 10, czyli Nadmorskiego Szlaku Henzeatyckiego, przebiegającego dookoła basenu Morza Bałtyckiego. Łącznie EuroVelo 10 liczy 8539km.
Uwaga! R10 i EuroVelo 10 nie zawsze się pokrywają! EuroVelo omija na przykład Władysławowo i cały Hel. Najlepszy technicznie i najciekawszy fragment EuroVelo 10 przebiega zaś podobno w Niemczech, potwierdza to dużo rowerzystów. Osobiście mogę potwierdzić tylko pierwsze kilkadziesiąt kilometrów po Świnoujściu – faktycznie jest tam pięknie, a ścieżka jest doskonałej jakości 😉
Długość trasy R10
R10 w wersji bez odnóg (Świnoujście-Elbląg) mierzy 539,6km. Zaś trasa wzdłuż całego polskiego wybrzeża od Świnoujścia aż do granicy z obwodem kaliningradzkim – łącznie z jazdą tam i z powrotem na Hel – ma według moich obliczeń ok. 580km.
Czas przejazdu
Czas, w jakim można pokonać trasę R10 to kwestia bardzo indywidualna, do tego zależna od pogody, roweru i organizacji przejazdu. Wydaje mi się, że najszybciej – a zatem wyłącznie jadąc, bez zatrzymywania się na zwiedzanie (o atrakcjach na trasie piszę dalej) można pokonać ją w 4-5dni, a jadąc tylko odcinkiem Trójmiasto-Świnoujście nawet 3 dni. Mówimy jednak o konkretnym, szybkim tempie.
Mi całość (580km + zjeżdżanie do kilku miejsc, zwiedzanie, odwiedzanie przyjaciół i rodziny, chwilowe załamanie pogody i przystanki podczas deszczu) zajęło 7 dni przy dość szybkim tempie jazdy. Na nieco zwiedzania i lżejsze tempo proponowałabym zaplanować minimum 10 dni.
Jakość trasy R10
Tutaj nie zgodzę się pewnie z wieloma bardziej profesjonalnymi i doświadczonymi rowerzystami, ale według mnie trasa R10 jest dobrej jakości i byłam nią bardzo pozytywnie zaskoczona. Wielu narzeka, na YouTubie jest też sporo negatywnych opinii, ale cóż – „trasa R10 mnie wykończyła” klika się chyba lepiej niż po prostu „było pięknie” 😉 Poza tym narzekanie to chyba narodowy sport Polaków, co?
Ponad połowa trasy to nowe, zadbane i wybetonowane na gładko odcinki, przy których co kilkadziesiąt km stoją specjalne zadaszone stacje. W innych fragmentach jest nowy szuter, czasem gładka kostka brukowa.
Nie jest idealnie – są też fragmenty ze starych płyt betonowych (zmora rowerzystów), które psują przyjemność jazdy. Na wielu odcinkach trasa nie jest jeszcze odnowiona, ale jest sukcesywnie remontowana. Od strony Trójmiasta w lipcu 2022 było widać ostatni odcinek renowacji tuż przed Karwią. W kilku miejscach jedzie się starym chodnikiem (np. we fragmentach na Helu). Czasem jedzie się przez las, ale to przecież ma swój urok. Jest też fragment najdalej oddalony od morza przebiegający przez niesławną bagienną miejscowość Kluki, które po deszczu są nieprzejezdne i proponowany jest jeszcze dłuższy objazd – ja jednak tamtędy nie jechałam, wybierając wariant plażą, o czym dalej 😉
Oznaczenia ścieżki
Trasa R10 jest bardzo dobrze oznakowana charakterystycznymi pomarańczowymi tabliczkami (spotkacie je w całej Polsce, to znaki rowerowe). W niebieskich kwadracikach umieszczono zaś na tabliczkach numery międzynarodowych tras EuroVelo. Na starszych fragmentach ścieżki są zielone oznaczenia (często namalowane tez na drzewach).
Niestety, są fragmenty, gdzie tych oznaczeń brakuje (najgorzej jest chyba w okolicach Łeby i Ustki, tam może być niezbędna własna nawigacja, ale z drugiej strony – wystarczy kierować się wybrzeżem).
Bezpieczeństwo
Trasa R10 to profesjonalna droga rowerowa, co znaczy, że ma swoją oddzielną od samochodów ścieżkę. Nawet jeśli prowadzi przez miasto/miejscowość, ścieżka poprowadzona jest obok drogi.
W bardzo, BARDZO nielicznych fragmentach jedzie się drogą „razem z samochodami”. Czasem ścieżka przechodzi z jednej strony drogi na drugą przez pasy i w tych miejscach trzeba zachować szczególną ostrożność, ale poza tym – jest bardzo bezpiecznie. Do tego głównie płasko. O wskazówkach związanych z bezpieczeństwem piszę dalej w oddzielnym akapicie.
Stacje rowerowe przy trasie
Czy każdy może przejechać trasę R10? Jak się przygotować?
Trasa R10 to dość płaski i bardzo przyjemny odcinek, do tego bardzo malowniczy. Przez wielu znawców określany jako idealny początek poważniejszych rowerowych przygód i pierwszych rowerowych wypraw z sakwami (w których zabiera się sprzęt biwakowy, ubrania, namiot itp.). Może to być doskonała trasa dla niemal każdego!
Niemniej, to wciąż 580 km rowerem, zatem minimum kondycji jest tutaj niezbędne. Przyda się na pewno choć minimalne doświadczenie rowerowe, głównie po to, byście wiedzieli jak Wasze ciało daje radę po dłuższych dystansach na rowerze. Co do znawstwa technicznego – na trasie jest tyle miejscowości z infrastrukturą turystyczną, że w przypadku awarii roweru łatwo o pomoc – moim zdaniem nie musicie więc od razu wiedzieć, jak zmieniać dętki i czyścić hamulce (choć oczywiście warto to umieć🙃).
Jestem zdania, ze każdy jest w stanie przejechać R10, tylko każdy w swoim czasie. Poza tym dobrym pomysłem może być robienie trasy etapami, rok po roku, na przykład w ramach wakacji – nie wszystko trzeba przecież przejechać na raz 😉 Ja przejechałam tę trasę bez większego przygotowania, z plecakiem, śpiąc w kwaterach po drodze i było pięknie! Jednak przez cały rok jeżdżę rowerem po mieście i na krótsze wycieczki, dużo biegam i nieco ćwiczę, więc mam całkiem niezłą kondycję. Więcej praktycznych wskazówek w dalszej części artykułu.
Co warto zobaczyć na trasie?
Kołobrzeg, Gdynia Orłowo i Czołpino
Trasa R10, oprócz tego, że sama w sobie jest bardzo ładna, oferuje po drodze niemało atrakcji:
- Trójmiasto (gdańska starówka, Muzeum II wony światowej, Centrum Solidarności, molo w Gdańsku Brzeźnie, Sopocie i Gdyni Orłowo, orłowski klif)
- Cypel Rewski i czasowa Mielizna Rybitwia
- Słowiński Park Narodowy z wyjątkowymi ruchomymi wydmami – Łącka i Czołpińską
- niezwykły zatopiony las koto Czołpina
- Zagroda Śledziowa w Starkowie i głębiej Swołowo – Muzeum Kultury Ludowej Pomorza (tu trzeba sporo zjechać)
- Kołobrzeg i Koszalin (do Koszalina trzeba sporo zboczyć)
- Woliński Park Narodowy
- molo w Międzyzdrojach
- latarnie morskie – wzdłuż pomorza prowadzi szlak polskich latarń
- liczne klify i punkty widokowe
Trasa R10 praktyczne porady i informacje
- Jak się przygotować? Mieć sprawny rower z wygodnym i prawidłowo ustawionym siodełkiem, trochę kondycji, dużo zapału i ruszać 😉
- NAWIGACJA: Najlepiej pobrać tzw. ślad trasy GPX przez Internet i mieć go w telefonie lub zewnętrznym GPS (zegarek Garmin itp.) – wtedy nie trzeba zaglądać ciągle w telefon (choć ja jechałam z telefonem)
- do telefonu przyda się uchwyt na kierownicę – możecie kupić taki niedrogo np. w Decathlonie lub na Allegro. Wiedzcie jednak, że od wstrząsów na kierownicy uszkodzi Wam się stabilizacja obrazu w aparacie telefonu (jeśli ją macie) – zapobiegają temu bardziej profesjonalne i znacznie droższe uchwyty (tu przoduje QuadLock)
- TRASA: opis i profil trasy znaleźć można na stronie velomapa.pl, tam zresztą znajdziecie wszystkie polskie trasy rowerowe 😉
- BAGAŻ: jak wspomniałam, najwygodniejsze będą sakwy na rower. Do kupienia niedrogo w Decathlonie. Można jechać z plecakiem na plecach, ale to na pewno dużo mniej komfortowa opcja (ja tak dałam radę, bo wyjazd był spontaniczny)
- NOCLEGI: najbardziej bezproblemową opcją będzie zabranie własnego namiotu i spanie na polach campingowych, których po drodze jest mnóstwo, wtedy nic nie ogranicza przejazdu. Można też spać na dziko, ale w dozwolonych miejscach. Drugą opcją są prywatne kwatery, których nie brakuje, choć w sezonie może brakować miejsc, niechętnie też przyjmowane są osoby na jedną noc. Ja zasadniczo oprócz Świnoujścia (weekend i środek sezonu) nie miałam z tym problemu i planowałam noclegi na bieżąco. Tanich noclegów polecam szukać na miejscu, wśród tabliczek ogłoszeniowych, na mapach Google i na nocowanie.pl. Można też przez Booking i Airbnb, ale tam jest dużo mniej, dużo droższych opcji
- CO WARTO ZABRAĆ: kask, zapasowe dętki do roweru, smar do łańcucha (rekomendowane użycie co 100km), spodenki kolarskie z wkładką, krem na otarcia na tyłku (po wielu km przyda się każdemu, nawet mimo wkładki, uwierzcie!), bidon na wodę, przekąski, krem z filtrem, powerbank, dłuższy rękaw nawet na gorące dni z osłonięciem dłoni (chroni od słońca), cieplejsze warstwy na wieczór, repelent na komary, pobrane audiobooki/playlisty, ręcznik szybkoschnący, kostium kąpielowy jeśli chcecie pływać, a do sakw standardowy zestaw campingowy: namiot, matę, śpiwór itp.
Przydatne aplikacje i strony
- velomapa.pl
- Strava/Komoot do rejestrowania przejazdu
- nocowanie.pl
- strona z mapą pól namiotowych w Polsce
- Google Maps/Mapy.cz pobrane offline
- strona EuroVelo 10
- Legimi lub Bookbeat do audiobooków 🙂
Moje prywatne pro-porady
- najlepiej jechać oczywiście gdy jest ciepło, więc np. w ciepłą majówkę, długi weekend czerwcowy i wakacje ALE: nie jedźcie w porze żniw! W wielu miejscach trasa prowadzi przez pola i bezpośrednio przy nich – kurz i pył mogą być nie do zniesienia
- rozważyć zrobienie trasy „poza sezonem„: w majówkę, na początku września lub koniec czerwca – pogoda może być wciąż świetna, a ludzi mniej na ścieżkach i w ich okolicach; w większych miejscowościach turystycznych nie będzie też dookoła tyle wypożyczaków wjeżdżających na ścieżki – rowerów i kolejek, pseudoquadów dla maluchów itp.
- nie przejmować się potencjalnie „niższymi” temperaturami – nie wiem jak to działa, ale nad morzem i na rowerze w słońcu 21°C to naprawdę bardzo ciepło! Przy 22°C miałam wrażenie konkretnego upału 😉
- mieć zawsze małą przekąskę przy sobie – zmęczenie może przyjść nagle i uniemożliwić dalszą jazdę (to tzw. bomba w żargonie rowerowym)
- warto wziąć spodenki kolarskie z wkładką + krem na otarcia – po tylu km prawdopodobnie się pojawią
- koniecznie zabrać krem z filtrem i regularnie się smarować – na rowerze łatwo się spalić, szczególnie dłonie i odkryte ramiona, łydki, „skarpetki”. Nawet wiosną.
- brak Internetu i zasięgu (lub bardzo znikomy) na odcinku Krynica Morska-Mikoszewo (czyli niemal cała Mierzeja Wiślana), w każdej sieci, dlatego polecam pobranie nawigacji, muzyki czy audiobooków offline
- wyłączenie danych komórkowych przy granicy z obwodem kaliningradzkim, by nie pobrało danych poza roamingiem
- jeśli macie zamiar jechać plażą, zmniejszcie ciśnienie w oponach – będzie lżej jechać
- zabranie zapięcia: może będziecie potrzebować nagle toalety w miasteczku lub pójdziecie do restauracji? Zabezpieczenie przed kradzieżą się przyda
- KIERUNEK JAZDY: jakieś 90% rowerzystów jedzie OD Świnoujścia DO Helu – głównie ze względu na przeważające zachodnie wiatry w Polsce (by nie jechać pod wiatr, całkiem logicznie). Poza tym jest łatwy dojazd pociągiem na start w Świnoujściu. Ja jednak przejechałam tę trasę ODWROTNIE, i zdecydowanie polecam! Gdybym miała powtórzyć wycieczkę, pojechałabym tak samo. Jeśli akurat mocno nie wieje, według mnie nie ma powodów, by robić tę trasę od Świnoujścia. Jadąc na zachód rano ma się wschód za plecami, więc słońce nie razi w oczy. Wieczorem zaś mamy piękne zachody przed sobą, a tym samym najpiękniej oświetlone widoki. Poza tym w moim odczuciu w tę stronę jest też odczuwalnie więcej zjazdów w dół, choć nie potwierdzałam tego żadnymi danymi profilu trasy 😉
- OMIJAĆ MIELNO. TO KAWAŁEK PIEKŁA NA ZIEMI.
Trasa R10 oferuje naprawdę cudne widoki🥹 Mam listę swoich faworytów, których możecie poznać w oddzielnym wpisie o najładniejszych odcinkach rowerowego wybrzeża. Znajdziecie tam między innymi wyjątkowy przejazd plażą, omijający bagienne Kluki:
A dużo więcej zdjęć i filmów z tych najładniejszych fragmentów znajdziecie u mnie na Instagramie wchodząc w zapisane relacje „R10”.
Powodzenia i do zobaczenia kiedyś na rowerowym szlaku! A może przy okazji skusicie się zboczyć do Szczecina? We wpisie poniżej moje polecajki na zwiedzanie!
Pingback: Najładniejsze fragmenty trasy R10 rowerem wzdłuż Bałtyku - Alicja | Couchsurfing traveler